Start arrow Reimyo arrow CAT-777 & PAT-777 review! - Music Emotion, The Netherlands
CAT-777 & PAT-777 review! - Music Emotion, The Netherlands

Reimyo, cud japońskiego dopieszczania szczegółów

Wyobraźcie sobie Państwo piwnicę pod wielkim amerykańskim domem. George ma dziś wieczór piwnicę dla siebie. Obok wielkiego telewizora i stołu bilardowego stoi potężny zestaw audio.

Po ciężkim dniu, korkach na autostradach, zaplanowanym z rodziną co do sekundy ‘prime time' może w końcu przenieść się do piwnicy, gdzie będzie słuchał muzyki. Olbrzymie kolumny, wzmacniacz o mocy co najmniej 250W na kanał, wspaniały odtwarzacz CD i płyta Arta Blakey'a i Jazz Messengers. Ten szkic nazywam szkołą amerykańską.

Proszę sobie teraz wyobrazić maleńki pokoik 2 na 2.5 metra w domu japońskim. W dwóch kątach stoją gigantyczne kolumny tubowe Western Electric, pomiędzy nimi malutki stolik z małym wzmacniaczem (2 x 7 W), odtwarzacz CD i gramofon oraz jedno krzesło. Pan Kobayashi po pracy idzie do wanny i medytuje przez pół godziny. Z ciszy przechodzi do swojego małego pokoiku przeżyć muzykę. Ten schemat to szkoła japońska.

W tym teście opowiem o japońskim wzmacniaczu Reimyo (to po japońsku znaczy cud) próbując popatrzeć nań z punktu widzenia japońskiej wizji życia, miłości do detali i wyciszenia.

 

Cuda istnieją, stały się tylko nieco droższe.

Czy nadal się Państwo zastanawiają czy wybrać NATa czy BATa? Kontynuując opowieść tym razem mamy kolejne cudowne dziecko z lampami. I to prawdziwie cudowne dziecko, tak jak wskazuje jego nazwa. Bo Reimyo znaczy cud. Dotyczy to wzmacniacza, na który trzeba popatrzeć kilka razy żeby dostrzec jego potencjał, ale wtedy oczom gapiów uda się dostrzec to i owo. Ultymatywna lampa w ultymatywnym zastosowaniu. I to nie byle jaka 300B ale WE 300B.

W zeszłym roku, na Hifi Show w Nowym Yorku spotkałem Pana Kiuchi, niedużego Japończyka, który wynajął pokój w Hiltonie. Dźwięk, jak na hotel, był perfekcyjny, i miało to uzasadnienie. Ten człowiek zadał sobie trud dopasować pokój akustycznie, a to daje zawsze dobre rezultaty. Ponadto posiadał wszelkie urządzenia aby tego dokonać, bo Combak Reimyo jest częścią firmy Harmonix. A ta ostatnia specjalizuje się we wszelakim ‘tuningu' urządzeń, jak też i pomieszczeń. To ostatnie jest ciekawe żeby się nad tym pochylić, ponieważ często nie jest to tylko gadżet, ale coś niezbędnie potrzebnego. Wiele pomieszczeń ma wady tak duże, że nie wystarczy kilka drobnych rzeczy żeby im zaradzić. Mam tu na myśli zasłony czy dywan. Czasem jest to początek dobrego dźwięku, a Harmonix ma wiele produktów, aby profesjonalnie dopasować pokój do przyjemnego dźwięku. Importer jest przeszkolony i ostatnio jest jednym z niewielu osób, które mają o tym pojęcie. Naprawdę mówię tylko o garści ludzi. W miarę możliwości należy poprosić o demonstrację, a wyniki mogą być niesamowite, zważywszy jakość dzisiejszych wzmacniaczy. Będzie rewelacyjny dźwięk z rewelacyjnych urządzeń.

 

PAT-777 i CAT-777

Nic na to nie poradzę, ale to kolejny przedwzmacniacz z oznaczeniem CAT. To urządzenie wygląda jakby było zbudowane na wieki, i pewnie tak jest. Skromny front, przyciski reagujące fantastycznie i niewiarygodne wykończenie. A to tylko to co widać na zewnątrz. Teoria, że urządzenie działa lepiej, jeśli dopasujemy do niego środowisko zewnętrzne, znajduje tu bezpośrednie zastosowanie. Załączony do niego, a więc w cenie, jest kabel sieciowy Harmonixa z topowej linii. Cena powyżej 1000 euro daje do zrozumienia, że nie jest to śmieciowy kabel. Na pewno nie. I dotyczy to całego zestawu. Nie przestraszcie się, to jest najdroższy wzmacniacz jaki miałem w domu, ale jest naprawdę dobry. Przedwzmacniacz kosztuje 15750€ a końcówka mocy 22500€. I to za wzmacniacz który może unieść jedna osoba. Co za to dostajemy; w zasadzie niezbyt wiele, bu wszystko jest zbudowane według reguły prosto znaczy dobrze, a mniej znaczy więcej. Nie jest to motto do wyemitowania w przerwie między połowami meczu na Mistrzostwach Świata, ale jest to esencja tych urządzeń. Tak jak wspomniał kolega Menno w pomiarach to jest bardzo prosty układ, ale z najlepszymi elementami. A wszystkie komponenty wykonano na zamówienie. Najważniejszym elementem jest transformator. On powoduje, że dźwięk jest świeży, kompletny i szybki. W pomiarach był lekki spadek koło 20 kiloherców, ale nie jest specjalnie słyszalny. Ale to może zależeć od reszty urządzeń.

Chcę jeszcze chwilę zatrzymać się nad dopracowaniem tego produktu, bo w lidze powyżej 10 tysięcy euro, jeśli chce się wyróżnić spośród konkurencji, to często są to małe rzeczy, które to powodują. Na przykład pochylano się nad okablowaniem wewnętrznym, a konkretnie jego kierunkiem. Różne kierunki dają różne efekty soniczne. Jest to problem, który rozwiązuje się w zasadzie sam, ponieważ po jakimś czasie grania kryształy mają tendencję do układania się w określonym kierunku, ale jednak. Ponadto nie ma dużych ilości cyny, ale wszystko jest odmierzone i zastosowane w minimalnych ilościach. Każdy drucik ma dla obu kanałów idealnie tą samą długość, można więc mówić o idealnym zbalansowaniu kanałów. Każdy kanał ma też własny zasilacz. Wnętrze jest też poprzedzielane metalowymi ekranami, nie ma więc mowy o zakłóceniach. Na tyle właściwości elektryczne i magnetyczne. Ma to też znaczenie mechaniczne i akustyczne: obudowa jest sztywna i zbudowana z elementów różnej grubości, najgrubsze mają 10mm. Wewnątrz części są wytłumione. Nóżki też są z domu Harmonixa, inna specjalność jest też wbudowana, mianowicie filtr sieciowy, tuż za gniazdem sieciowym. Należy więc uważać z zewnętrznymi filtrami, bo efekt końcowy nie musi być najlepszy.

Perfekcja minimalizmu

Podsumowując dochodzę do tych samych wniosków co kolega Menno van der Veen. Jest piękny, minimalistyczny układ, podparty maksymalnie poprzez filtry, wytłumiacze, sztywną obudowę i dopracowaniem detali. I to wszystko dla fantastycznej lampy: Western Electric 300B, która produkuje 7W mocy. Ale jakich watów. Moim zdaniem moc nie ma znaczenia, jeśli głośnik nie jest zbyt wredny. Użycie 300B prowadzi do niebiańskich przyjemności. Taka lampa jest wspaniała i praktycznie nie do pobicia na terenie barwy wokali. Nasycenie dźwięku, jego arystokratyczne piękno i realistyczny bas. Trzeba jednak zwrócić uwagę na kolumny: Thiele czy elektrostaty z zębatym przebiegiem impedancji to nie jest dobry wybór, one lubią prąd. Ale kolumna ze skutecznością rzędu 90dB i linearyzacją impedancji wystarczy.

 

Odsłuch

Wzmacniacz został podłączony do mojego dużego systemu. Czyli jako kolumny Wilson Watt Puppy i jako rezerwa Triangle Celius ze skutecznością 92dB. Gramofon VPI HRX6 z wkładką Clearaudio Titan. Ta ostatnia jest wybitnie rozdzielcza, nawet według najnowszych standardów. Drugie źródło to odtwarzacz CD z 47Labs. Bardzo muzykalne urządzenie. Kable miały tym razem inne zadanie, ale do tego wrócę jeszcze. To jest zestaw, który potrafi zagrać bardzo intymnie, więc zacząłem odsłuchy od utworu Diany Krall. To bardzo nasycony i przestrzennie nagrany kawałek. Muzyka płynie po pokoju i przejmuje ciebie, słuchacza. Zaczyna się od akordów fortepianu, które zostały odtworzone na bardzo wysokim poziomie, ale nie zrobiły tego co powinny zrobić. Mianowicie ukazać realistycznie pudło fortepianu i odpowiednio wybrzmieć. Chwyciłem więc za dołączony kabel sieciowy Harmonixa i to od razu wiele poprawiło. Dół pasma otrzymał więcej informacji i barwa stała się bardziej rzeczywista. Zdecydowanie lepszy partner niż kabel za 3000 euro, którego użyłem wcześniej. Ale dobrze, to jest właśnie sztuka w takim systemie: odpowiednio go dobrać, a nie połączyć byle jak kilka dobrze grających elementów. Potem chciałem sprawdzić, ile to jest te 7 watów, więc wyjąłem z pudełka Latin Quarter i włożyłem do 27Labsa. Gałka głośności powędrowała na godzinę 12 i proszę grać. No i zagrali, na bardzo wysokim poziomie. Wokalista został świetnie pozycjonowany, ale doszła też reszta. W tym nagraniu, posiadającym wiele informacji, nacisk jest nie na szerokości ale głębokości sceny. Wszystko jest mniej lub bardziej jedno za drugim. I ten wzmacniacz to oddał bez cienia wahania. Saksofon stał bezpośrednio za wokalistą i dostałem gęsiej skóry słuchając dźwięku, który był bez jakichkolwiek oznak poluzowania. Wręcz przeciwnie, siła była przekazana doskonale, te 7 watów wystarczyło bez problemów. To dało mi odwagę spróbować klasyki, a później jeszcze Janis wywołała ciarki swoimi mrocznymi wspomnieniami wojennymi. Nagranie Michaelsona wypełniło całą szerokość pokoju, i to też nie brzmiało źle. Wzmacniacz wszystko pięknie rozdzielał i ustawiał rządkiem. Przyszła Janis Ian i do gęsiej skórki dołączyła się suchość w gardle, tyle emocji jest w tej małej kobietce. Widziałem ją raz, ma tylko 150cm wzrostu, ale śpiewa jakby miała 2 metry. Jeszcze parę słów na temat użytkowania: to są precyzyjne urządzenia i będą zawsze działać dobrze. Lampy WE będą musiały być wymienione za jakiś czas, ale to kwestia lat. Ja jeszcze nigdy nie miałem zużytej lampy mocy, choć kilka lampek w przedwzmacniaczu tak. Przyciski i gniazda są bardzo wysokiej jakości, a przedwzmacniacz ma regulację balansu osobno dla każdego kanału, więc można kanały bardzo dokładnie ustawić.

Wnioski

Nie ma tu miejsca na wyjątkowe superlatywy, bo porównuję ten wzmacniacz do jego podobnie wycenionych współbraci. Są rzeczy, które będą się podobać audiofilom szukającym ‘Świętego Graala'. Te punkty w których ten wzmacniacz jest wybitny: po pierwsze to spokój jaki przynosi. Każdy system, który on może wysterować, otrzyma duży, przejrzysty obraz dźwiękowy, gdzie wszystko jest na swoim miejscu. Barwa dźwięku jest fenomenalna, i naprawdę wszystko jest takie jak powinno być z tym wzmacniaczem. Głosy to głosy, bas to bas a saksofon to saksofon. Wszystkie ludzkie odniesienia są pięknie oddane, a to powoduje że na pewno nie będzie nic przeszkadzać w odbiorze. Poza tym robi to co i inne robią, a tamte też mają swoje plusy, więc zostawiam Państwa z zadaniem: proszę iść i samemu posłuchać, bo trzeba to zrobić w Państwa systemie. Tam też musi się pojawić magia. I nie zapomnijcie: dystrybutor zna się na akustyce pomieszczeń.


Pomiary przedwzmacniacza CAT-777

Skrytykuję: ten przedwzmacniacz jest piękny, ma wejście opisane ‘Phono' ale nie ma wbudowanego przedwzmacniacza RIAA. Naprawdę brakuje mi tego, pomimo tego, że instrukcja obsługi wyraźnie mówi o potrzebie stosowania przedwzmacniacza gramofonowego. Chętnie obejrzałbym, i pomierzył, taki wbudowany preamp.

CAT-777 korzysta z lamp 12AU7 (ECC82) jako wzmacniacza i 12BH7 jako bufora wyjściowego. Wszystkie wejścia są liniowe i przedwzmacniacz odwraca fazę absolutną (180 stopni inwersji między wejściem a wyjściem). Jedni twierdzą że to nie ma znaczenia, inni że można to usłyszeć przez asymetryczne zachowanie się naszych uszu. Nie będę o tym dyskutował. Dla mnie jest jasne, że najważniejsza była prostota układu elektrycznego, i w tym kontekście przyjmuję inwersję fazy z dobrobytem inwentarza.

  • Impedancja wyjściowa wynosi 800 omów i jest to zdrowa wartość. Można spokojnie stosować długie kable między przedwzmacniaczem a końcówką bez ryzyka utraty wysokich tonów.
  • Maksymalny poziom wyjściowy jest ekstremalnie wysoki: 90V szczyt-szczyt (peak to peak) przy obciążeniu 100kOm i 66V pp przy obciążeniu 10kOm. To jest fantastyczne i daje duży nadmiar (headroom)
  • Kondensator wyjściowy ma pojemność 10uF, nie ma więc ryzyka utraty basu przy zastosowaniu końcówki mocy o niskiej impedancji wejściowej - rzędu 10kOm.
  • Na wyjściu obecny jest sygnał niskiej częstotliwości, z wartościami ok. 40mV. Prawdopodobnie wynika to z zastosowanego zasilania. Nie usłyszy się go, bo jego częstotliwość wynosi kilka herców, ale jest.
  • Każde wejście ma czułość 200mV, ale sygnały wielo woltowe (takie jak z odtwarzacza CD) są przesyłane bez zniekształceń. Lampy wejściowe są umieszczone po potencjometrze.
  • W ustawieniu standardowym (potencjometry w połowie ślizgacza) wzmocnienie wynosi 2.4 raza, i jest to zdrowa wartość. Ustawimy potencjometry na maksimum i otrzymamy wzmocnienie 7x, co daje doskonałą rezerwę nawet dla słabych sygnałów.
  • Pasmo przenoszenia dla -3dB i obciążenia 100kOm (np. wzmacniacz mocy PAT-777) sięga od 3Hz do 83kHz. Specyfikacja mówi o 100kHz, ale różnicy między 83kHz a 100kHz nie słyszę w żadnym przypadku.
  • Szum i brum są według specyfikacji na poziomie -84dB, rms i to prawda. Łącząc przedwzmacniacz z PAT-777 ta wartość jest dostatecznie niska i nigdy nie usłyszymy żadnego szumu.

Podsumowując: piękny i bardzo porządny produkt. Jednak brak wbudowanego przedwzmacniacza RIAA uważam za zmarnowaną szansę. 

Pomiary końcówki mocy PAT-777 

Wspaniale zbudowany wzmacniacz single-ended używa utytułowanych lamp Westen Electric 300B, sterowanych lampami WE310A. Układ jest czysty, tylko jeden kondensator w drodze sygnału. Nie ma sprzężenia zwrotnego, ale każdy stopień wzmacniacza został ustawiony możliwie liniowo. Główny nacisk położono na jakość komponentów. Podejrzewam, że Jo Mullers też o tym powie. Dostępne są trzy wyjścia głośnikowe, 2,4 i 8 omów; wejście to niesymetryczne RCA. Oprócz tego znajdziemy wyłącznik sieciowy i to już będzie wszystko. Od włączenia wzmacniacz potrzebuje około 5 minut zanim jest gotowy do pracy. A co najmniej jeden dzień jest konieczny zanim wzmacniacz się uformuje, więc wymagane jest trochę cierpliwości.

  1. Moc wyjściowa PAT-777 jest minimalna, jedynie 2x7 watów, a i to w zakresie lekkiego clippinigu, przy 2% zniekształceń harmonicznych. Do takiego wzmacniacza potrzebne są kolumny z wysoką skutecznością aby osiągnąć dostateczną głośność. Ale jak on wtedy brzmi! Maksymalna moc wewnątrz 3dB jest stała dla całego zakresu 20Hz - 20kHz. Przy mniejszych mocach, -3dB pasmo przenoszenia startuje przy 7Hz. Zejście się zakresu częstotliwości mocowej i pasma przenoszenia przy 20kHz ładnie pokazuje, że nie zastosowano sprzężenia zwrotnego.
  2. Damping factor dla każdego odczepu głośnikowego wynosi 2.5. Przeliczając tą wartość przyjmując impedancję wewnętrzną 300B jako 700Om to impedancja uzwojenia pierwotnego transformatora wychodzi w okolicy 1800 omów. To dość niska wartość, i ukazuje, że zasilanie wysokonapięciowe nie jest bardzo wysokie (ok. 250V). Głośniki tubowe są w tym momencie preferowane, bo dla nich wystarczy dampings faktor rzędu 2.5. Z większością głośników dynamicznych też powinno się udać, ale koniecznie trzeba przeprowadzić dokładne odsłuchy. Połączenie wzmacniacza z kolumnami musi tu grać, a jest dość trudne do osiągnięcia.
  3. Pomiary pokazują, że transformator wyjściowy jest doskonały. Dopiero przy 12Hz rdzeń zaczyna się wysycać. Poniżej 24Hz eliptyczne obciążenie (omowy głośnik we współpracy z pierwotną samoindukcją) powodują tą znaną prostą linię w górnej połówce sinusa niskiej częstotliwości przy pełnej mocy. Wiele mierzonych wzmacniaczy SE ma ten objaw już poniżej 90Hz, więc zmierzone 24Hz potwierdza, że trafo wyjściowe jest przemyślane i samoindukcja jest dostatecznie duża.
  4. Można się zastanawiać, czy pasmo przenoszenia przy -3dB do 20kHz nie jest trochę za małe. Niby prawda, ale kto jest mądry oceniając tylko jeden wyizolowany pomiar jako prawdę absolutną? Przeczytajcie co Jo napisał o subiektywnym odsłuchu tego wzmacniacza. W takim przypadku ja też uważam, że pomiary są poddanymi odsłuchów i jakości brzmienia. W tym przypadku jestem pewien że wiem co robię. Mianowicie nie ma tu żadnego dzwonienia przy częstotliwościach powyżej 20kHz, a to daje w pełni homogeniczne i naturalne wysokie tony. Można usłyszeć że brakuje trochę najwyższej góry, brzmienie jest przez to dość ciepłe, ale brzmienie jest w pełni zbalansowane i przyjemne.
  5. Szum i brum są nieobecne, ponieważ zastosowano zasilacze stabilizowane.

 

Podsumowując: PAT-777 to produkt dopracowany w najdrobniejszych szczegółach, ze zdrowymi wartościami pomiarowymi będący doskonałym zastosowaniem triody WE300B.

 


CAT-777 & PAT-777 review! - Music Emotion, The Netherlands - oryginał:
pdf Reimyo_ME7-8_06 611.76 Kb

 
© 2008-2011 www.mojeaudio.pl
Designed by REMI_COM (Remigiusz Gąsiorowski)

Moje Audio - ul. Sudecka 152, 53-129 Wrocław