Start arrow Goldenote arrow Testy i recenzje - BLUENOTE arrow Odtwarzacz CD Bluenote Stibbert Improved - ABSOLUTE SOUND
Odtwarzacz CD Bluenote Stibbert Improved - ABSOLUTE SOUND

Stibbert TubeTHE ABSOLUTE SOUND - U.S.A. Stibbert Tube Golden Year Award 2005
Harry Pearson

Firma Bluenote to włoski producent hi-endu, która produkuje pełny zestaw ładnie wyglądających urządzeń audio, od gramofonów, ramion i wkładek po kolumny głośnikowe. Firma powstała w 1985 roku jako konsorcjum muzyków, inżynierów i audiofili, aby siedem lat później zostać importerem amerykańskich produktów audio i producentem akcesoriów (ich nakładki antywibracyjne na lampy o nazwie Midas nadal są produkowane i są non plus ultra tego typu urządzeń). W 1994 firma postanowiła sama zacząć produkować urządzenia audio.

Odtwarzacz Stibbert Improved tej firmy, to według standardów hi-endowych, raczej niedrogie urządzenie, kosztujące nieco poniżej 5000$. Niedrogi a kosztuje pięć kawałków? I owszem. Proszę pamiętać, że przełom w odtwarzaniu CD przyszedł od Burmestera, innej europejskiej firmy, której zestaw napęd/DAC kosztował ponad 60000$. Ale wtedy był to jedyny zestaw, który pokazywał potencjał cyfrowego kodowania 16/44.1. Jednakże w ciągu ostatnich dwóch lat, kiedy Burmester spoczął na laurach swojego rozwiązania, pokazało się wiele rozwiązań czytających CD urządzeń. Wśród nich był Lector, w dwóch wersjach, i, również relatywizując, dużo bardziej przystępny cenowo niż Burmester.

Ale z Lectorem były problemy. Po pierwsze, firma produkująca je, nota bene również włoska, nie była w stanie sprostać produkcji, jak rozeszła się fama w jak muzykalny sposób ich produkt traktuje płyty CD. Dodatkowo, w mniejszym stopniu, Lector był wierny ciemnej stronie hi-endu, wymagając pewnych działań, żeby pokazał co potrafi. W tym sensie potwierdził Drugie Prawo Hi-Endu Pearsona: jeżeli można w tym pogrzebać i poprawić jego brzmienie to nie jest to hi-end. (Pierwsze Prawo: jeśli coś działa dobrze od pierwszego uruchomienia to nie jest to hi-end). Tak jak wiele odtwarzaczy CD i wieloformatowców, Lector wymagał specjalnej izolacji, aby nie brzmieć nabrzmienie, tłusto i trochę rozmazanie z krytycznym zakresie średniego basu.

Wybaczyłem mu jego dość ciemne koloryzowanie muzyki - podobne do urządzeń Madrigala z poprzedniej epoki - przez jego wybitną muzykalność, ale jego osobowość yin nie jest w moim guście, jeżeli nie jest specjalnie kształtowana w ten sposób przez samą muzykę.

Z powodu pierwszego problemu, o którym wspomniałem, amerykański importer, Victor Goldstein, wyruszył na poszukiwania czegoś równie dobrego i dostępnego w dostatecznych ilościach jeśli przyjdzie zapotrzebowanie. I znalazł Bluenote, którego, aby być pewnym wniosków, zestawiliśmy z Lectorem Digidrive i Digicode, czteroczęściowym systemem, który kosztuje 8680$, znacząco więcej niż 4950$ żądanych za jednoczęściowego Stibberta. Oba urządzenia są wyposażone w lampy, dwie 6922 w przypadku Bluenote, i obie działają zarówno w ścieżce zbalansowanej jak i niezbilansowanej.

Ale dla moich uszu nie są dla siebie konkurencją. Tak jak byłem oczarowany muzykalną autentycznością Lectora w pierwszym z nim kontakcie, tak jestem jeszcze bardziej pod wrażeniem Bluenote. Pierwszą rzeczą jest jego system zawieszenia, dużo bardziej skomplikowany niż w Lectorze i spokojnie ignorujący wszystko to, co produkowało osiem 12-calowych wooferów Grand Reference. Bluenote opisuje swój system zawieszenia jako „podwójne chassis kompletnie izolowane przez cztery stożkowe sprężyny" i cokół - z czarnego akrylu - o takiej sztywności i kształcie, że wygasza jakiekolwiek wibracje.

Kiedy się rozgrzeje, a to zajmuje mu koło 30 minut (proszę nie słuchać go wcześniej, jeśli ma pokazać co potrafi), odtwarzacz Stibbert jest tak tonalnie neutralny jak najlepsze klocki Audio Research w czasie dni glorii ich twórcy, Williama Z. Johnsona, z niskimi częstotliwościami niemalże porażającymi dynamiką. Sięga też głęboko w muzykę i wyciąga niuanse harmoniczne, które pięć lat temu byśmy przysięgli że nie są zapisane na płycie CD - najlepiej zacząć od dwukanałowych remasterów Wilma Cozart Fine taśm analogowych Mercury.

Jest takie bogactwo w dźwięku instrumentów smyczkowych, że to smyczki.

Ciekawe, że odtwarzając dźwięk ze Stibberta po wyjściach niezbalansowanych, średnica będzie słodsza, ale nie w sensie prawdziwości. To jest miłe i kuszące, ale nie prawdziwe. Druga rzecz która przytrafia się na tym wyjściu, to że scena staje się płytsza, i jej niesamowita szerokość gubi się w tylnym polu. To jest widoczne w niskoszumnym systemie. Testy te przeprowadziliśmy, ponieważ jeden z czytelników poprosił o takie porównanie, i to co usłyszałem jest dla mnie jasne.

Biorąc pod uwagę aktualny system referencyjny, zbudowany wokół Nola Grand Reference, i teraz dwóch wzmacniaczy ASR Emitter napędzających te cztery wieże, i biorąc pod uwagę wyjątkowo niski poziom szumów tego zestawienia, różnica między wyjściem zbalansowanym i niezbalansowanym są ewidentne, i słyszalne tak samo jak dajmy na to w odtwarzaczu Jadis JP-1 mk II, i w sumie są podobne. Zbalansowane: scena jest szersza, głębsza i czystsza (w sensie przejrzysta i „czysta"). Niezbilansowane: scena jest zamglona, mniejsza, zwężająca się do tyłu, i ma mniej niuansów.

Jeśli miałbym jakieś zastrzeżenia, to w zasadzie takie jak do większości urządzeń lampowych, i jest to zastrzeżenie, którego mogłem nie zauważyć, gdybym nie był fajtłapą, i nie zostawił wyłączonych wież niskotonowych w czasie długiej wizyty odsłuchowej jednego z potentatów (ach te trudy związane z testami). Stibbert kompresuje dynamikę górnego zakresu w czasie pasaży fortissimo, ale robi to w ten sam sposób jak wzmacniacze lampowe; lekko je ścieśnia ale bez jakichkolwiek innych form słyszalnego zniekształcenia. Kiedy ten potężny bas jest znowu w grze, Stibbert pokazuje co potrafi i pewnie nigdy się tego niedociągnięcia nie zauważy (no chyba że zastosowany system ma bardzo słaby dół), tak psychoakustycznie poprawny jest cały dźwięk. W momencie system gra całym pasmem nigdy nie zauważam tego ścieśnienia dynamiki na wysokich tonach.

Ten odtwarzacz Bluenote zawstydza całą rzeszę aktualnie będących na rynku odtwarzaczy, no może oprócz odtwarzacza Jadisa, który miał problemy mechaniczne (okazało się, że to był osobisty odtwarzacz importera, nie wiedzieliśmy o tym) i na którego następcę niecierpliwie oczekujemy. Jadis kosztuje około osiem razy więcej, i proszę zwrócić uwagę, że pomimo iż uważam go za doskonałe urządzenie, nie jest osiem razy lepszy.

Oryginalny dokument: pdf THE ABSOLUTE SOUND - U.S.A. - Stibbert Tube Golden Year Award 2005 1.62 Mb 

 

 
© 2008-2011 www.mojeaudio.pl
Designed by REMI_COM (Remigiusz Gąsiorowski)

Moje Audio - ul. Sudecka 152, 53-129 Wrocław