Start
Home Cinema HiFi Choice - Stingray

NajlepszyZakupZrozumieć Manley’a

Mały Stingray przeniósł nas w świat dźwięku pełen ciepła, subtelności i magii żarzących się lamp

Lampowy wzmacniacz zintegrowany Manley Stingray [ Recenzja ]

Stingray 
Firma Manley Labs jest tak legendarna,jak stworzone przez nią monobloki Neo-Classic czy przedwzmacniacz pono Steelhead. Zespół Manley’a pod przewodnictwem Eve Anne Manley tworzą ludzie z pasją. W ten sposób powstają urządzenia z duszą, wzbudzające podziw nie tylko samym wyglądem, ale i brzmieniem. Prawdę mówiąc, rzadko kiedy zdarza się, że podczas wielogodzinnych sesji odsłuchowych całkowicie zapominamy o otaczającym nas świecie. Tym razem tak się właśnie stało, a przyczynił się do tego Stingray – nietuzinkowy zintegrowany wzmacniacz lampowy, którego historia zaczęła się podobno od szkicu na serwetce barowej. Nie tylko nam przychodzą do głowy skojarzenia z rybą płaszczką – podobnie zareagował J. Gordon Holt, założyciel Stereophile’a. Takie były początki wyjątkowego wzmacniacza, który swą nazwę zawdzięcza właśnie Panu Holtowi.

Stingray prezentuje niecodzienną architekturę, jednak jego wygląd zewnętrzny (forma sześcioboku ze stali nierdzewnej o nieregularnych nieregularnych ściankach) został podyktowany przede wszystkim założeniami konstrukcyjnymi. Nacisk położono tu na optymalne rozmieszczenie poszczególnych elementów odpowiadających bezpośrednio za jakość dźwięku oraz skrócenie ścieżek między nimi.

Kiedy zdemontowaliśmy dolną pokrywę, naszym oczom ukazała się uporządkowana i symetryczna konstrukcja (zwłaszcza od strony prowadzenia ścieżek sygnałowych). W standardowej prostokątnej obudowie wejścia są znacznie oddalone od selektora źródeł. Stingray posiada niezależne płytki drukowane z gniazdami RCA dla każdego z kanałów osobno (taki dual mono od wejścia sygnału aż do potencjometru) oraz w ich bliskim sąsiedztwie, po jednym selektorze źródeł na kanał. W ten sposób udało się ekstremalnie skrócić drogę sygnału bez zmniejszania komfortu obsługi, ponieważ każdy z selektorów źródeł mieści się w łatwo dostępnym miejscu i jest czytelnie opisany. Sygnał biegnie do dwóch wysokiej klasy potencjometrów marki Noble (ten odpowiadający za balans pracuje skokowo i ma inną charakterystykę tłumienia). W każdym z kanałów pracuje zestaw sześciu lamp. Sygnał po wyjściu z pasywnego przedwzmacniacza (potencjometr Noble) biegnie do podwójnej triody 12AT7 w stopniu wejściowym, zapewniającej wstępne wzmocnienie sygnału. Za nią znajduje się rozdzielacz fazy na kolejnej podwójnej triodzie 6414, a stopień końcowy oparto na dwóch parach pentod EL84 (na kanał). Konstruktorzy Stingray’a zastosowali układ kalibracji umożliwiający regulację stałego (ujemnego) napięcia. Dzięki punktom pomiarowym i potencjometrom przypisanym każdej lampie z osobna można bezproblemowo przeprowadzić zalecaną regulację za pomocą miernika i śrubokrętu (wartość podana przez producenta powinna wynosić 0,25V z niewielką tolerancją +/-0,02V). Gdy takie samo napięcie przechodzi przez każdą z lamp, są one równomiernie obciążone. Jakie z tego płyną korzyści?

Wzmacniacz osiąga mniejsze zniekształcenia, co ma przełożenie na lepszą jakość brzmienia, a poza tym wydłuża się żywotność każdej z baniek. Gniazdo IEC wraz z przełącznikiem zlokalizowano bardzo blisko transformatora sieciowego. Taki sam zabieg zastosowano przy obsadzaniu miejsc dla transformatorów wyjściowych, które umieszczono między lampami końcowymi a odczepami głośnikowymi. Stingray nie posiada oddzielnych odczepów dla różnych oporności kolumn (zwykle są to 4 i 8?). Jego transformatory wyjściowe zoptymalizowano dla obciążenia 5-omowego, co pozwala na współpracę z zespołami głośnikowymi, których impedancja znamionowa zawiera się w przedziale 3–10?.

JAKOŚĆ DŹWIĘKU

„Jednak by osiągnąć wysokie poziomy głośności i pełną, nieskrępowaną dynamikę, należy zaopatrzyć się w łatwe do napędzania kolumny, najlepiej takie, których skuteczność oscyluje w granicach umownych 90dB”

Stingray nie jest wybredny – ze swoimi 50W na kanał w trybie UL zagra z każdym dobrze brzmiącym zespołem głośnikowym, nawet o skuteczności niższej niż zwykle przyjmowane jako norma dla wzmacniaczy lampowych 90dB. Jednak by osiągnąć wysokie poziomy głośności i pełną, nieskrępowaną dynamikę, należy zaopatrzyć się w łatwe do napędzania kolumny, najlepiej takie, których skuteczność oscyluje w granicach umownych 90dB. Jeśli chodzi o preferencje brzmieniowe kolumn, Stingray będzie dobrym partnerem nawet dla tych zestawów głośnikowych, które nie do końca są neutralne. Wzmacniacz jest dobrze zrównoważony brzmieniowo i bardzo skrupulatny w oddawaniu najdrobniejszych szczegółów, zwłaszcza w zakresie najwyższych częstotliwości. Naturalnie, zbyt jasno grające kolumny mogą ten zakres nieco uwypuklić, ale kilka przeprowadzonych przez nas prób pokazało, że takie brzmiące dosyć jasno zestawy wypadają całkiem dobrze.

Odsłuchy odbyły się zarówno w trybie ultraliniowym push-pull, oferującym moc 50W na kanał, jak i triodowym (fabrycznym), gdzie EL84 dają z siebie po 25W mocy na kanał – umożliwia to dwupozycyjny przełącznik (po jednym na kanał) znajdujący się na górnym panelu między terminalami głośnikowymi a transformatorem wyjściowym. Przy oddawanej mniejszej mocy Stingray’a można połączyć z kolumnami o dużej efektywności – efekty mogą być zdumiewające. EL84 jest nieśmiertelna i wciąż się odradza, tym razem w postaci Stingray’a, który ukazał jej nowe oblicze. Wydaje się nam, że Eve Anne Manley wycisnęła z tej lampy wszystko, co się da, zaś za efekt końcowy odpowiadają także po mistrzowsku dobrane transformatory wyjściowe oraz pieczołowicie zaprojektowany stopień
wejściowy.

Naszym zdaniem Stingray przekracza pewną granicę, która jak dotąd była zarezerwowana tylko dla wybitnych i bardzo drogich konstrukcji. Pierwsze dźwięki po kilkudniowej rozgrzewce nowego egzemplarza oszołomiły nas nisko schodzącym, znakomicie zróżnicowanym basem. Na longplayu “Spark Of Life” towarzyszące Anne-Marie Giortz instrumenty szarpane zabrzmiały naturalnie i jednocześnie swobodnie, zapuszczając się w dosyć niskie rejony. W utworze “Love Can Hide” kontrabas zachowywał pełny kontur przy jednoczesnym braku oznak spowolnienia. Scena była prawidłowo rozciągnięta, imponowała głębią i wręcz trójwymiarowym rozmieszczeniem poszczególnych źródeł. Za sprawą jedwabistej i jednocześnie zdecydowanej, plastycznej średnicy wokal Anne-Marie Giortz urzekł nas bogatą barwą, przepiękną artykulacją i charakterystyczną dla jej śpiewu słodyczą. Poszczególne składowe dźwięku tak doskonale ze sobą harmonizowały, że nie chciało nam się rozkładać brzmienia na czynniki pierwsze. Stingray z założenia ma dostarczać takich wrażeń jak podczas koncertu na żywo, gdzie ważną rolę odgrywa niewymuszony i obszerny bas. Koncertowy “Waltz For Carmen” Lee Ritenoura powalił nas na łopatki za sprawą przepięknie oddanej linii melodycznej fortepianu, fantastycznie splecionej z ostro zarysowanym, grającym z wigorem kontrabasem. Aby zrozumieć filozofię Manley’a, wystarczy posłuchać Stingray’a, filigranowego, ale jakże eleganckiego wzmacniacza o wyjątkowym brzmieniu. HFC

 

Werdykt

 

 

Polecamy

Moje Audio na facebook
HIGH Fidelity online
WWW.HI-FI.COM.PL - pismo audiofila i melomana
WWW.AUDIO.COM.PL - Video Hi-Fi Hi-End Kino domowe
WWW.AV.COM.PL - strona czasopism specjalistycznych o temetyce audio i video
WWW.HiFi.PL - wszystko o audio
hfc.com.pl
www.audiostereo.pl
Sample Image
soundrebels.com
 
stereolife
 
hifiphilosophy
 
hifiphilosophy
 
hifiphilosophy
 
hifiphilosophy
 
hifiphilosophy
 
hifiphilosophy

 

 
DEALERZY
 
Katowice
 
Audio Styl
 
Pabianice
 
Active Image
 
Lublin
 
Active Image
 
Lubin, Wrocław
 
Active Image
 
Gdańsk
 
Active Image
 
Warszawa
(Goldenote, Lavardin)
 
Active Image
 
 

Gościmy

Odwiedza nas 6 gości
© 2008-2011 www.mojeaudio.pl
Designed by REMI_COM (Remigiusz Gąsiorowski)

Moje Audio - ul. Sudecka 152, 53-129 Wrocław