Start arrow Aktualności arrow Wzmacniacz mocy Reimyo KAP-777 - test HighFidelity.pl
Wzmacniacz mocy Reimyo KAP-777 - test HighFidelity.pl
Reimyo KAP-777 to pierwszy tranzystorowy wzmacniacz mocy przygotowany przez firmę Reimyo. To rzecz, której nikt by się nie spodziewał. Odkąd pamiętam, pan Kiuchi był guru od lamp i od procesora K2. Pierwsze – wiadomo: jego fenomenalny wzmacniacz mocy PAT-777 i przedwzmacniacz CAT-777 , teraz w wersji Mk II, to były wyznaczniki pewnego stanu wiedzy, umiejętności i technologii związanych z tą techniką. Z drugiej strony pan Kiuchi jest współwłaścicielem patentu XRCD, producentem wielu albumów tego typu , a Reimyo to jedna z niewielu firm (poza Phase Tech), która stosuje w odtwarzaczach CD procesor K2, podstawę patentu XRCD.

Pewnie pamiętają państwo spotkanie z panem Kiuchi w Krakowie, spotkanie zorganizowane przez Krakowskie Towarzystwo Soniczne. Tranzystor był ostatnim, z czym bym tę firmę kojarzył.Coś się jednak musiało stać, jakaś potrzeba musiała zaistnieć, żeby wzmacniacz KAP-777 ujrzał światło dzienne. Co to było – nie wiem. Kiedy jednak polski dystrybutor firmy rzucił przez telefon, że pan Kiuchi przygotował wzmacniacz tranzystorowy, jedno było pewne – to musiało być coś innego niż większość wzmacniaczy na rynku.I rzeczywiście, materiały nadesłane wkrótce potem do działu nowości potwierdziły ten pierwszy impuls. Najważniejszą informacją jest to, że w stopniu prądowym pracuje pojedynczy tranzystor typu MOSFET (jeden na kanał). Oznacza to, że mamy do czynienia z budową typu single-ended, z tranzystorem polowym. A to jest najlepsze przybliżenie do pracy układu SET. To oczywiście nie jest pierwszy tego typu projekt – wystarczy, jeśli przypomnę projekty ZEN Nelsona Passa i ich produkcyjne odpowiedniki we wzmacniaczach Pass Laboratories i First Watt. A przecież także Gamut przez dłuższy czas proponował wzmacniacze tego typu (np. D200), tyle że w odróżnieniu od projektów Passa – o bardzo wysokiej mocy.

Ostatnio swoją wariację, niezwykle kosztowną, tej technologii zaproponowała firma Constellation Audio, spin-off z elektroniką australijskiego producenta gramofonów Continuum Audio Labs (125 W na kanał!). O co w tym wszystkim chodzi? Ano o to, że zwykle we wzmacniaczach, szczególnie tranzystorowych, stosuje się układy push-pull, z dwoma przeciwsobnymi gałęziami. Dostajemy z nich wysoką moc, niskie zniekształcenia harmoniczne, ale też problemy z przejściem przez zero (zniekształcenia skrośne) i problemy z odpowiednim dopasowaniem obydwu połówek. Rozwiązaniem jest zastosowanie układu single-ended. Grzeje się to niemiłosiernie, ma stosunkowo niską moc i sporo problemów związanych ze stabilnością układu. Problem wysterowania głośników można jednak obejść, stosując wiele równoległych elementów (lamp, tranzystorów).

To jednak kolejna pułapka – jeśli chcemy to zrobić porządnie, trzeba idealnie ze sobą sparować wszystkie tranzystory. O ile elementy bipolarne da się sparować całkiem nieźle, o tyle polowe (MOSFET, HEXFET itd.) – znacznie trudniej. Co więcej – nawet dobre parowanie nie gwarantuje idealnego dopasowania. Stąd pojedynczy elementu na końcu jest znacznie szlachetniejszym, bardziej bezkompromisowym rozwiązaniem. Jak pokazuje przykład przywołanego wzmacniacza Hercules firmy Constellation Audio, da się to zrobić całkiem ładnie, uzyskując bardzo wysoką moc wyjściową.


cały test: LINK

źródło: "High Fidelity"

 
© 2008-2011 www.mojeaudio.pl
Designed by REMI_COM (Remigiusz Gąsiorowski)

Moje Audio - ul. Sudecka 152, 53-129 Wrocław