Start Aktualności Kolumny Albedo Aptica I HL 2.2 reportaż w hifiphylosophy.com
|
Kolumny Albedo Aptica I HL 2.2 reportaż w hifiphylosophy.com |
Znowu byłem we Wrocławiu. Kawałek z Krakowa drogi, ale autostradą, której tym razem tylko dwadzieścia parę kilometrów okazało się być w remoncie, więc jazda znośna i żaden wysiłek. A że bardzo mili ludzie i na miejscu fetują, to w dodatku przyjemność. Chodziło tym razem głównie o promocję świeżo pozyskanych przez znanego dystrybutora – Moje Audio – głośników Albedo.
Głośniki są włoskie i mają nietuzinkową, charakterystyczną dla włoskiej fantazji stylistykę. Są smukłe, mają owalnie zaokrągloną tylną ścianę i zawieszone są nad podłogą, bo ku dołowi się zwężają i są tam na samym końcu skośnie przycięte, dzięki czemu zyskuje swobodny wylot basowa linia transmisyjna, a cały wygląd lekkość i dynamikę. Wyglądają naprawdę fantazyjnie i finezyjnie, jednakże budzi to podejrzenia o przerost formy nad treścią. Bo taka smukłość i lekkość w połączeniu z przydającym dynamiki odchyleniem ku tyłowi i tym stylizacyjnym przycięciem przy samej podstawie, wydają się o wiele bardziej nawiązywać do jakiejś formy rzeźbiarskiej niż opoki solidnego brzmienia. Boć takie brzmienie kojarzy się wszak z czymś masywnym, co jak przypominające zwykłą skrzynię Harbethy albo zwaliste Wilson Audio będzie nas przytłaczało swoją posturą i ciężkością. Włosi nie dali się jednak ponieść fantazji na zasadzie sztuki dla sztuki, tylko przemyśleli rzecz starannie i równie starannie przeprowadzili. W efekcie nie jest to tylko głośnik mający uwodzić wyglądem osoby, którym średnio zależy na brzmieniu a bardzo na elegancji wnętrza, ani też taki, dzięki któremu wroga szpeceniu salonu “jakimś paskudztwem” małżonka zdoła ulec namowom i da się przekonać do postawienia w nim czegokolwiek co dźwięk dobywać potrafi – i niech już on będzie taki sobie, byleby tylko był. Nic w tym rodzaju.
Głośniki grają z najwyższą audiofilską klasą, a ich forma brzmieniowa nie ustępuje estetycznej. Nie piszę w tej chwili recenzji na podstawie dokładnej, wielodniowej analizy przetwarzanej w podsumowującą syntezę, a tylko krótką impresję, toteż rzucam jedynie pewne hasła i dzielę się spostrzeżeniami. By mieć pewność, że coś gra dobrze, nie trzeba jednak więcej niż raz to dobre brzmienie usłyszeć, tak samo jak do obalenia teorii wystarcza jeden tylko eksperyment obalający. Aparatura audio ma bowiem tę niezwykle wygodną dla siebie krańcową przewagę nad teoriami naukowymi, że wystarczy jej jeden tor dobrze grający, by mogła uchodzić za dobrą, podczas gdy biedna teoria naukowa musi się doskonale sprawdzać w każdych warunkach eksperymentalnych, nawet tych dla siebie najbardziej wymagających i niekorzystnych. To przede wszystkim dlatego dobrej aparatury audio jest dużo, a dobrych teorii naukowych zaledwie kilka. Aliści od aparatury audio także zwykło wymagać się czegoś więcej niż jednorazowego popisu w cieplarnianych warunkach; i tym się ją bardziej postrzega za lepszą, im częściej i w trudnym otoczeniu doskonale się sprawdza. Pod tym względem głośniki Albedo okazały się i dobre, i niedobre. Jak mi opowiadał nie bez ironii i sarkastycznego uśmiechu właściciel Fusica, pan Daniel, poprzedniego dnia odbyła się pierwsza prezentacja, taka dla lepszych gości, co to się pozjeżdżali z szerokiego warszawskiego świata, a recenzje tych głośników napisali już wcześniej i mieli siebie za znawców. Wydziwiali, cmokali i wszystkim tłumaczyli, że u nich dużo lepiej to grało i głośniki wcale nie są złe, a wręcz świetne, tylko ta sala w Fusicu nieodpowiednia, bo przede wszystkim za duża i zbyt akustycznie wymagająca. Tak więc u nich to było cacy a teraz jest be, ale gdzie indziej naprawdę dałoby się coś z tym zrobić, a tu nijak – i trzeba się z tym pogodzić oraz im na słowo zawierzyć, bo rzecz jest w lepszych warunkach jak najbardziej do przeprowadzenia i wykazania, o czym można poczytać w recenzjach.
czytaj cały: TEST
źródło: hifiphilosophy.com
|
|
|