Start arrow Aktualności arrow Funk Firm Little Super Deck w teście Tone Audio
Funk Firm Little Super Deck w teście Tone Audio
Jakoś tak się składa, że rzeczy, których nazwy kojarzą mi się z środkami halucynogennymi łatwo przyciągają moją uwagę...  Bez wątpienia Little Super Deck (w skrócie... LSD) firmy  Funk może Wam zaoferować winylowy odjazd i to za znacznie niższą cenę, niż się tego spodziewacie – za 1,995 USD gwoli ścisłości.

Do testu otrzymaliśmy egzemplarz w pięknej białej wersji, dostępne są także inne wersje kolorystyczne – czarna i czerwona, lub też z czarną górną powierzchnią i drewnianą podstawą. Dodatkowo, za dopłatą w wysokości 99 USD, można przyozdobić swój deck matą Achromat w wybranym kolorze.  Brian Tucker z Pro Audio Ltd., amerykańskiego dystrybutora Funk Firm sugeruje stosowanie wyłącznie 3mm wersji  Achromat, jako że 5 mm podnosi ramię nieco zbyt wysoko by uzyskać właściwe VTA (vertical tracking angle). Standardowa filcowa mata podobna do stosowanych przez Regę, czy Linna jest wliczona w cenę każdego gramofonu.
Opuszczenie igły do rowka kręcącej się płyty skutkuje swego rodzaju objawieniem. Po kilku bardzo długich wieczorach spędzonych z tym gramofonem nadal kręciłem głową z niedowierzaniem, zastanawiając się jakim cudem taka jakość dźwięku oferowana jest za niespełna 2 tysiące USD. Słuchając kolejnych krążków z mojej kolekcji z serii Music Matters wytwórni Blue Note dochodziłem raz za razem do tego samego wniosku – ten gramofon dociera do sedna, do istoty odtwarzanej muzyki — to mistrz barwy dźwięku. Niezależnie od tego czy słuchałem  Herbie Hancock'a czy Lee Morgan'a, LSD prezentował brzmienie instrumentów akustycznych, pod względem barwy, w sposób, którego absolutnie nie spodziewałem się po decku za 2 tys USD.
Co prawda obecnie ceny topowych gramofonów to prawdziwy kosmos, ale już na półce cenowej 2-3 tys USD znajduje się mnóstwo bardzo dobrych produktów. Rega, Clearaudio, AVID, VPI i Pro-Ject (by wymienić tylko kilka marek) mają w swej ofercie propozycje, które wnoszą w zakresie klasy brzmienia zdecydowaną poprawę w stosunku do konstrukcji o połowę tańszych. Tak duża konkurencja wśród producentów to dobra wiadomość dla potencjalnych klientów, którzy mają trochę pieniędzy do wydania, ale bynajmniej nie zamierzają rezygnować z zakupu nowego samochodu, by za równowartość jego ceny kupić nowy gramofon.



Trzeba się trochę pomęczyć
Pobieżny rzut oka na LSD nie wzbudza specjalnych podejrzeń – można odnieść wrażenie, że to raczej typowa konstrukcja. Gdy przyjrzeć się dokładniej można już odkryć ile sprytnej inżynierii włożono w to urządzenie. LSD, w przeciwieństwie do Regi, nie jest urządzeniem typu  plug-and-play, a poza szklanym talerzem nie ma zbyt wielu podobieństw między tymi gramofonami. Jeśli więc nie jesteście zbyt biegli w kwestii gramofonów to może lepiej będzie jeśli pozwolicie dealerowi zając się złożeniem i ustawieniem tego cacka.
Niestety, mówiąc szczerze, instrukcja dołączana do LSD, zupełnie nie pomaga w jego złożeniu, przy którym należy raczej zdać się na intuicję. Ja rozumiem, że dołączanie do gramofonu za 2 tys USD instrukcji wydanej podobnie jak jej odpowiednik dla kolumn Sonus Fabera byłoby ze względów kosztowych mało rozsądne, ale przecież PDF ze zdjęciami przyzwoitej jakości pokazujących poszczególne etapy składania gramofonu nie spowodowałby bankructwa firmy, a użytkownikowi pomógłby niebywale. By być całkowicie uczciwym muszę powiedzieć, że to nie tylko problem Funk Firm – do tej pory nie zdarzyło mi się jeszcze spotkać w pełni satysfakcjonującej mnie instrukcji obsługi gramofonu.
Na szczęście zdjęcie w instrukcji pokazuje system trzech rolek, na które zakłada się pasek napędowy. Pośród tych trzech rolek de facto tylko jedna jest napędzana bezpośrednio przez silnik, a dwie pozostałe są obracane przez pasek. Rolki rozstawione są wokół talerza w trzech rogach trójkąta, co zapewnia podobny efekt jak zastosowanie mnogich silników, ale bez ponoszenia kosztów takiego rozwiązania. To genialne rozwiązanie dla gramofonu z tej półki cenowej, pokazujące ile sprytnej, inżynierskiej myśli włożono w ten projekt, nie wspominając już o fakcie, ile dobrego wnosi ono do brzmienia instrumentów strunowych, skrzypiec w szczególności. Proszę pamiętać, że jest to to samo rozwiązanie, które wykorzystano w flagowym modelu Funk Firm, ale również w wartym 4,500 $ upgradzie oferowanym dla Linna LP12.
By sprawdzić, czy aby nie jest to tylko marketingowy bajer przeprowadziłem odsłuch wykorzystując krótszy pasek, który napędzał talerz bezpośrednio z silnika z pominięciem dwóch dodatkowych rolek (a słuchałem tych samych skrzypcowych kawałków Jung Trio). Być może nie zauważycie Państwo wpływu dodatkowych rolek słuchając muzyki rockowej, ale w przypadku muzyki akustycznej bez wątpienia zwrócicie uwagę na większą stabilność wysokości każdego tonu przy wykorzystaniu mnogich rolek zamiast jednej.
LSD wyposażono w silnik prądu stałego z zasilaczem wtyczkowym, podobny do tego, który Arthur Khoubesserian zaprezentował kilka dekad temu w swoim znakomitym, cieszącym się ogromnym uznaniem gramofonie Pink Triangle. Zmiany prędkości obrotowej talerza (33 i 45 obrotów na minutę) można dokonywać za pomocą przycisku umieszczonego na plincie, co zapewne ucieszy wszystkich posiadaczy sporych kolekcji płyt.



Unikalne rozwiązania
Osoby posiadające wystarczającą wiedzę i doświadczenie by samodzielnie złożyć LSD będą miały okazje docenić wiele zastosowanych w nim rozwiązań. Funk Firm stosuje np. opatentowane rozwiązanie anty-skatingu, wykorzystujące ciężarek zawieszony na wędkarskiej żyłce przymocowany do ruchomego pręcika. To rozwiązanie pozwala na super-precyzyjne ustawienie siły antyskatingu, co nie byłoby możliwe przy tradycyjnym rozwiązaniu, w którym pętelkę na końcu żyłki z odważnikiem umieszcza się w jednym z kilku rowków na takim pręciku. Funk Firm stosuje także unikalne rozwiązanie regulacji siły nacisku igły, do ustawiania której wykorzystuje się zarówno podwieszaną przeciwwagę jak i przesuwny ciężarek umieszczony na samej rurce ramienia. W ten sposób zamiast jedynie obciążać tylną część ramienia można zoptymalizować rozłożenie masy na jego długości. Wykorzystując przesuwny ciężarek na rurce ramienia można zwiększać jego masę efektywną dla naszej ulubionej wkładki MC, bądź ją zmniejszać, gdy w ramieniu montujemy wkładkę typu MM.
Główka ramienia mocowana jest pojedynczą śrubką co umożliwia regulację overhangu i azymutu. Przy ustawianiu sugeruję by owa śrubka była dość mocno przykręcona (acz nie do końca oczywiście), tak, by dało się jedynie wykonywać regulacje w niewielkim zakresie. Jeśli będzie ona zbyt luźna to uzyskanie poprawnych ustawień będzie Was kosztować mnóstwo nerwów.
Ramię Funka znakomicie spisywało się i z moją ulubioną wkładką MM - Ortofonem VMS 20 Mk II i z Lyrą Kleos MC. Przesuwny ciężarek umożliwiał optymalizację masy ramienia pod konkretną wkładkę, a to pozwalało pozbyć się owego odczucia odchudzenie dźwięku, które zwykle jest nieodłącznie związane ze odsłuchami budżetowych gramofonów. Mój podstawowy model LP-12 pochodzący z lat 80tych XX wieku wydawał się oferować, w porównaniu, bardzo wolny dźwięk – transjentom brakowało szybkości oferowanej przez testowanego Funka. To zapewne po części zasługa ramienia F5, wykorzystującego te same łożyska - Swiss Abec 7 -  co moje, kosztujące 5,500 $ topowe ramię SME V. Stąd zestawienie stosunkowo niedrogiego F5, które potrafi wydobyć tak ogromne ilości informacji z rowka czarnej płyty z wkładką kosztującą 50% więcej niż cały deck Funka, wbrew pozorom ma sens, choć zapewne niewielu posiadaczy LSD zdecyduje się na wkładkę z tego poziomu cenowego. Patrząc na to zdroworozsądkowo wyceniona na 1.695$ Lyra Delos powinna być idealnym partnerem dla F5 i LSD, podobnie jak kosztujący 850 $ Dynavector DV-20X2, czy Sumiko Blackbird za  1,195 $. Świetne rezultaty uzyskałem także z kosztującą 379 $ wkładką Denon DL-103R – możliwość zmiany masy efektywnej ramienia pozwoliła tej klasycznej wkładce pokazać się od najlepszej strony.



Znakomite ramię
Jako że ramię F5 osobno sprzedawane jest za 1,295 $ wydaje się być idealnym upgradem dla posiadaczy decków Regi. A ponieważ tak się złożyło, że mieliśmy pod ręką parę P3 wykorzystaliśmy tą okazję montując w jednym z nich F5 (zamiast ramienia Regi)  i w obu wkładkę Exact 2. Ci z Państwa, którzy posiadają P25, P3, albo P5 i szukają możliwości upgradu swojego decka powinni rozważyć zakup F5 – zmiana na to ramię wnosi ogromną poprawę w niemal wszystkich aspektach dźwięku. Ramię sprzedawane osobno wyposażone jest w nowe, trzy-punktowe mocowanie Regi. Ramię dostarczone razem z LSD było kompatybilne ze starszymi deckami Regi, a płytka montażowa podobna do stosowanych w gramofonach Avida.
Mój P3, z wymienionym subplatterem na Groovetracer, a teraz jeszcze z ramieniem wymienionym na F5 stał się niemal nowym modelem gramofonu, ale zdecydowanie było warto! Znacząco zwiększyła się waga, dociążenie basu - ponowny odsłuch The Art of Noise’s Who’s Afraid of the Art of Noise? pokazało, że bas schodził znacznie niżej i uderzał mocniej. To jednak jeszcze nie była największa poprawa w dźwięku, jako że tą było wydobycie z rowków płyty zdecydowanie większej ilości nawet drobnych detali.
Słuchając gitary George Harrison’a na “Taxman” nie mogłem nie zauważyć większej drapieżności brzmienia i dłuższych wybrzmień w porównaniu do tego, co oferowało standardowe ramię Regi, także tempo utworów wydawało się żwawsze i właściwsze. Podobny efekt pojawił się na “Eleanor Rigby,” gdzie zdecydowanie poprawiła się separacja poszczególnych instrumentów, które nabrały dodatkowo bardziej realistycznych, trójwymiarowych kształtów i masy, a ich dźwięk stał się mniej ziarnisty.
Zamontowaliśmy F5 także na nowym AVIDzie Ingenium, osiągając podobne rezultaty brzmieniowe. Wnioski są proste – choć nie odbieramy LSD jego zasług, bo to znakomita maszyna, to jednak wydaje się, że to ramię F5 jest w tym zestawieniu prawdziwą gwiazdą.

To jak zakup świetnego ramienia z gramofonem dodanym w gratisie.
Odsłuchy Funk Firm LSD z wieloma różnymi wkładkami z różnych przedziałów cenowych dowiodły czarno na białym, że za 2.000 $ to absolutna okazja! Gdy porówna się ramię F5 z podobnie wycenionymi konkurentami od SME czy Regi, LSD staje się jeszcze większą, lepszą okazją, dzięki unikalnym rozwiązaniom zastosowanym w tym decku. Jedno o czym musicie Państwo pamiętać to fakt, że ten gramofon pokaże swoje możliwości jedynie, jeśli posiadacie wystarczająco dużą wiedzę i doświadczenie w zakresie ustawiania gramofonów, albo jeśli kupicie go od dobrego dealera, który dokona ustawień za Was. Optymalne ustawienie nie było łatwe, ale gdy już udało mi się je uzyskać nie byłem w stanie wskazać właściwie żadnych słabości LSD niezależnie od tego, jakich płyt, jakiej muzyki słuchałem. Słuchając tej samej muzyki na kilku zdecydowanie droższych gramofonach mogłem się przekonać, że i owszem są one w stanie zaoferować więcej w zakresie dynamiki i rozdzielczości. Mimo tego sposób prezentacji LSD sprawia, że nawet zdając sobie sprawę, że droższe systemy są w stanie zaoferować jeszcze nieco więcej wcale do nich nie tęsknimy.
LSD jest w stanie zaspokoić zarówno estetyczne, jak i muzyczne potrzeby wielu miłośników płyt winylowych i stać się gramofonem na całe życie. Ci, dla których LSD będzie kolejnym krokiem po ich gramofonach z zakresu 500-1,000 $, będą wręcz w szoku o ile więcej muzyki będą w stanie wydobyć ze swojej kolekcji płyt. Dlatego też, z ogromną radością, przyznajemy temu gramofonowi naszą doroczną nagrodę Exceptional Value Awards za rok 2013.


I jeszcze wiele więcej… wraz z wdrożeniem programu współpracy ze społecznością internetową podczas opracowania tego urządzenia, to wy, użytkownicy, byliście w samym środku rozwoju micro iDSD. Znajdziemy w nim – direct/pre-amp, wejście 3,5 mm, wejście i wyjście SPDIF i wiele, wiele więcej. Musicie to zobaczyć żeby uwierzyć.


Link do oryginalnej recenzji.

 

 

 


 
© 2008-2011 www.mojeaudio.pl
Designed by REMI_COM (Remigiusz Gąsiorowski)

Moje Audio - ul. Sudecka 152, 53-129 Wrocław