Start arrow Aktualności arrow Trilogy Audio 907 Atomowy phonostage test soundrebels.com
Trilogy Audio 907 Atomowy phonostage test soundrebels.com
Każdy, no może każdy prawdziwy twardziel ma w swoim prywatnym życiu jakieś hobby. Jeden ambitnie uprawia sport – nie mylić z bardzo popularnymi za czasów komuny papierosami, inny spędza czas z kolegami – gdzie i co robi proszę dopisać sobie samemu, a jeszcze inny, tak jak my godzinami słucha muzyki, dążąc do jak najlepszego jej odtworzenia w warunkach domowych. Ci ostatni dzielą się dodatkowo na podgrupy: pierwsza to dłubiący audiofile, udowadniający sobie i całemu światu, że potrafią lepiej niż ktokolwiek inny skonstruować urządzenie do odtwarzania rzeczonej muzyki, a druga – do której ja się zaliczam – tylko słucha, przyjmując gotowy produkt z całym dobrodziejstwem inwentarza.



Nie będę dzisiaj roztrząsał wszystkich wspomnianych aspektów wolnego czasu samczej odmiany homo sapiens, tylko zwrócę uwagę na tych mających „nieco” pojęcia o elektronice. Z premedytacją słowo „nieco” wziąłem w cudzysłów, gdyż w stosunku do dzisiejszego bohatera - konstruktora testowanego niedawno na naszych łamach filtra sieciowego, mocno przewartościowującego mój punkt widzenia cena-jakość, będącego chlubnym wyjątkiem od reguły: „Tanie nie może dobrze grać” - byłoby to dużym lekceważeniem. To człowiek, który swe szlify umiejętności poprawy jakości dźwięku zbierał w osławionym przez wielu recenzentów angielskim studiu BBC, by potem być jednym z załogantów znów znanego sporej rzeszy użytkowników wyspiarskiego IsoTek-a, aby koniec końców wziąć ster w swoje ręce i założyć markę ISOL-8. Teoretycznie rzecz biorąc, ta prężnie działająca i przynosząca zyski działalność około-prądowa, powinna przynieść wystarczające ukojenie projektanckim żądzom, ale nie z Nicem Poulsonem takie numery. On w ramach będącego tematem dzisiejszego wstępu hobby - słuchanie muzyki - powołał do życia inny projekt TRILOGY, penetrujący dział urządzeń generujących owe fale dźwiękowe, a dzięki pozytywnemu odbiorowi przez rynek głównego nurtu działalności, miał odpowiednie zaplecze do eksperymentów. I dlatego chcąc zaspokoić naszą ciekawość, jak wygląda ta druga linia kłębiących się w głowie Nica myśli, z dużą przyjemnością odebraliśmy telefon od wrocławskiego dystrybutora - Moje Audio, z propozycją zmierzenia się z phonostagem gramofonowym TRILOGY 907.



W dobie nadmuchiwania konstrukcji w zależności od pozycjonowania w cenniku, TIYLOGY 907 jest o dziwo bardzo kompaktowym urządzeniem z wydzielonym do osobnej obudowy zasilaniem. Mała i płaska skrzyneczka wydrążona z puca aluminium, będąca domkiem dla sekcji przedwzmacniacza jest bardzo ustawna nawet w najbardziej zatłoczonym ołtarzyku audiofila. Zaś spakowana w osobny garnitur sekcja zajmująca się życiodajnym prądem – pamiętajmy, że to konik Nica Poulsona – dzięki sporej długości przewodu łączącego obie konstrukcje, pozwala na swobodne usytuowanie jej w otchłani kłębowiska kabli za sprzętem – nie mówię, że tak ma być, ale czasem inaczej się nie da. Ów dozownik prądu z racji prozaiczności swojego istnienia uzbrojono jedynie w gniazdo sieciowe IEC i wielopinowy terminal połączeniowy z głównym elementem konstrukcji – układami elektrycznymi. Jak zdążyłem wspomnieć, serce urządzenia spakowano do wydrążonego z kostki aluminiowej płaskiego podłużnego placka, który dla przełamania monotonii otrzymał trzy podfrezowania górnej płaszczyzny.



Front również bez szaleństw zdobi jedynie logo marki w lewym górnym rogu i w podobnym jak na górnej części obudowy pojedynczym frezie czerwoną diodą sygnalizującą włączenie do sieci. Tylna ścianka jest typowa dla przedwzmacniaczy gramofonowych i została wyposażona w terminale wejściowe i wyjściowe RCA, śrubę uziemienia i zamontowany na stałe przewód łączący z zasilaczem. Z uwagi na stosunkowo niewielkie rozmiary 907-ka wszystkie mikroprzełączniki dopasowujące urządzenie do zamontowanej na współpracującym gramofonie wkładki – MM i MC - skrywa pod spodem.



Pierwszy kontakt organoleptyczny może wprowadzać w błąd, sugerując niewielką masę, co mogłoby skutkować przestawianiem pudełek przez oporne na wyginanie interkonekty, czy kabel sieciowy, ale proszę się nie martwić, stacjonujące u mnie Harmonixy są wrednie sztywne i podczas kilkudniowego słuchania nasz bohater nawet przez moment nie poddał się ich naporowi.

czytaj cały: TEST
źródło: soundrebels.com

 

 

 
© 2008-2011 www.mojeaudio.pl
Designed by REMI_COM (Remigiusz Gąsiorowski)

Moje Audio - ul. Sudecka 152, 53-129 Wrocław