Start arrow Aktualności arrow Trenner&Friedl Sun w teście HifiKnights
Trenner&Friedl Sun w teście HifiKnights
Nieduże, podstawkowe i drogie kolumny to zawsze jest niewiadoma. Co prawda fizyki się nie oszuka, niemniej w przypadku produktów tego typu praktyka czasem pokazuje, że gabaryty potrafią mylić. Austriacka firma Trenner&Friedl za pomocą modelu Art już udowodniła, że zaskakiwać potrafi. Stąd w przypadku jej najnowszych i najmniejszych paczek – Trenner&Friedl Sun – zakładanie czegokolwiek mija się z celem. Trzeba posłuchać. Smacznego.


Powiadają, że tylko duże głośniki zrobią tzw. ‘duży dźwięk’, tj. oddadzą skalę wydarzeń zawartych w muzyce odpowiednio swobodnie, bez przesadnego napinania muskułów. Osoby siedzące głęboko w temacie audio wiedzą, że jest to prawda. Dół pasma odtwarzany przez osiemnastocalowiec jest inny, niż ten sam podzakres słyszany z dwunastki. Idąc dalej tym tropem, wentylowane pudło rezonansowe zagra inaczej niż zamknięta skrzynia, a otwarta odgroda pokaże jeszcze coś innego. Inaczej zaśpiewa głośnik niskotonowy promieniujący na wprost słuchacza, a inaczej zamontowany na boku czy rzadko spotykany strzelający w podłogę. Każde z tych rozwiązań ma swoje mocne i słabe strony. Różni je skala przekazu, brak podkolorowań lub ich nadmiar, zasięg na samym dole pasma i inne. Sytuacja komplikuje się gdy w grę wchodzi skuteczność, a zatem odpowiednie wzmocnienie, rozmiar pomieszczenia odsłuchowego i cała masa innych czynników, które wpływają na rezultat. Natomiast obeznany entuzjasta widząc konkretne rozwiązanie jest w stanie przynajmniej wstępnie założyć, jaki będzie efekt.



Po co o tym piszę? Cóż, nawet wyjadacz może się pomylić. Wszystkich rzeczy nie da się przewidzieć, wytypować ze specyfikacji. Przekonałem się o tym dwa razy jak do tej pory i po tych przygodach niewielkie, wręcz niepozorne monitory traktuję śmiertelnie poważnie. Nigdy nie wiadomo, na co się trafi i głęboko wierzę, że zdecydowana większość osób, które miały przyjemność posłuchać skrzynek Boenicke Audio W5 lub Trenner&Friedl Art, wyszła z tego samego założenia. Pisząc wprost, obydwa te produkty wymykają się utartym schematom; są małe, generują wyjątkowo duży dźwięk i ogólnie grają nieprzyzwoicie dobrze. Zupełnie inaczej, ale z dużą klasą, kulturą. Kilka razy w swojej audio jaskini udało mi się wyprostować nastawienie kilku niedowiarków, którzy zarzekali się, że z malutkiego głośniczka czy dwóch nic się nie da urzeźbić. Cóż, dało się i to jeszcze jak. Dla formalności nadmienię, że szwajcarskie maleństwa Svena Boenicke są od trzech lat moim domowym punktem odniesienia. W ich cenie, a nawet spory kawałek powyżej, nie udało mi się znaleźć monitora bliskiego pola (W5-ki to też potrafią), który byłby lepszy pod względem całościowej projekcji dźwięku, jego obrazowania i ogólnie akomodacji w wyjątkowo ograniczonej przestrzeni, jaką jest moja domowa stacja robocza.

czytaj cały: TEKST
źródło: hifiknights.com
 
© 2008-2011 www.mojeaudio.pl
Designed by REMI_COM (Remigiusz Gąsiorowski)

Moje Audio - ul. Sudecka 152, 53-129 Wrocław