Murasakino Sumile MC genialna wkładka w teście HifiKnights! |
Wkładki gramofonowe są jedną ze specjalności japońskich producentów audio. Tak naprawdę dziś większość z nich powstaje właśnie w Kraju Kwitnącej Wiśni jako dzieła rąk kilku/kilkunastu wyjątkowych rzemieślników, czy może raczej artystów. Od czasu do czasu nawet pośród nich musi pojawić się „świeża krew” i z takim przypadkiem mamy do czynienia w tym teście. Zapraszam do recenzji debiutanckiego produktu nowej japońskiej marki, wkładki Murasakino Sumile MC.
Przyznaję szczerze, że gdy dostałem wkładkę do testu od polskiego dystrybutora była dla mnie całkowitą zagadką – nazwa kompletnie nic mi nie mówiła. Pudełeczko było niewielkie i jak to niemal zawsze w przypadku japońskich produktów, bardzo ładne, zrobione ze smakiem, by klient, który weźmie je do ręki od razu wiedział, że ma do czynienia w produktem wyjątkowym. Audiofile mają różne podejście do kwestii opakowań – jedni uważają te wyszukane za stratę pieniędzy, inni od początku chcą poczuć, że producent traktuje ich poważnie, z szacunkiem i wyraża to już za pomocą wyjątkowego opakowania. O ile w przypadku wzmacniacza, czy kolumn najważniejsza jest solidność opakowania, by produkt na pewno dotarł do klienta w idealnym stanie, o tyle drobniejsze produkty, jak wkładki gramofonowe, czy akcesoria takie jak przepięknie opakowane akcesoria Harmonixa (zobacz TU), które są często małymi arcydziełami ludzkich rąk, zdecydowanie zasługują na coś więcej. Gdy dodatkowo pochodzą z Japonii można z góry założyć, że już pierwszy kontakt z nimi dostarczy wyjątkowych wrażeń. Tak też jest i w tym przypadku – opakowanie Murasakino Sumile MC jest proste, eleganckie, ale również intrygujące. Plus, co przecież także ważne, dobrze zabezpiecza delikatną wkładkę.
Ten aspekt był poniekąd oczekiwany zważywszy na pochodzenie Sumile MC, zaskoczenie przyszło tak naprawdę po otwarciu opakowania. W środku znalazłem bowiem wkładkę w dość… oryginalnym kolorze. Co prawda japońska nazwa – Sumile – zdradza czego można oczekiwać, ale moja (właściwie nieistniejąca) znajomość tego języka nie przygotowała mnie na fioletowe body ze złotymi elementami. To chyba najbardziej oryginalnie wyglądający kartridż z jakim miałem do tej pory do czynienia. Większość wygląda dość skromnie, by nie rzec niepozornie, przynajmniej dla niewprawnego oka laika. W tym przypadku twórca Murasakino zagwarantował swojemu produktowi uwagę każdego, kto będzie miał okazję go zobaczyć. Mówiąc szczerze, fiolet nie należy do moich ulubionych kolorów (podobnie jak złoty), ale w Sumile zakochałem się od pierwszego wejrzenia i to jeszcze zanim zacząłem jej słuchać. Taką kolorystykę można uznać za nieco wyzywającą, czy raczej rzucającą wyzwanie konkurencji, wysyłającą jasny przekaz: jestem inna i to moja zaleta! Jak Państwo widzicie przygoda z tą japońską wkładką zaczęła się niczym film Hitchcocka – od trzęsienia ziemi – a potem napięcie, choć w tym przypadku raczej relaks i satysfakcja z obcowania z muzyką reprodukowaną przez Sumile MC, tylko rosło.
czytaj cały: TEKST
źródło: hifiknights.com
|